Od jakiegoś już czasu Until Dawn znajdowało się na mojej liście życzeń. Zawsze jednak było coś atrakcyjniejszego do ogrania dlatego decyzję o zakupie rzeczonego szpila odkładałem "na później". Czasami jednak jest tak, że człowiek dostaje dar od losu. A przynajmniej tak mu się wydaje, ponieważ prawdę pisząc za ten dar sam wcześniej zapłacił ciężko zarobione pieniądze.

Wpadł do mnie ostatnio wujek PLUS z rogalem na twarzy i na początku miesiąca zapytał mnie: "Kraszu - nie chcesz przypadkiem ograć Until Dawn? Będę tak łaskaw i pozwolę ci się wyszaleć. Niech stracę! Graj stary dopóki masz aktywny abonament!".

Generalnie jak mnie coś interesuje to nie trzeba mi dwa razy powtarzać. Skorzystałem z propozycji wujka, ochoczo chwyciłem pada w dłoń i zanurzyłem się w tej filmowej produkcji.

Niebiski dzbanek wpadł i niech skonam - ależ ta gierka jest dobra. Ostatnim razem byłem tak zaangażowany w rozgrywkę w przypadku obcowania z mrocznymi przygodami Joela i Ellie.
Until Dawn autentycznie wciąga mimo skrajnie wyświechtanego schematu fabularnego. Gra posiada jednak znakomitych bohaterów, z których każdy został stworzony z niesamowitą starannością. Te postaci po prostu żyją. Bohaterowie są odmienni i ciekawi. Mimika i wygląd ich twarzy to graficzna ekstraklasa. Chce się na nich patrzeć, chce się ich słuchać, kiedy przeżywają trudne momenty.

No właśnie... słuchać... Jestem twardzielem moi mili. Gra posiada polski dubbing, z którym wytrzymałem, bagatela, przez pół gry! Uszy krwawiły, serce pękało na pół, ale brnąłem twardo dalej próbując się przyzwyczaić. W końcu pękłem, z ciekawości przełączyłem na oryginalne dialogi poparte napisami PL. Cóż to była za ulga. Miód spłynął obficie na uszy i serce. Widzę ten uśmieszek Wredny. Słyszę twoje myśli w stylu "A nie mówiłem". Dubbing jest zły w przypadku UD. Głownie ze względu na fakt, że bohaterowie wyraźnie poruszają ustami podczas mówienia. Odczucia dla odbiorcy są tragiczne w przypadku obcowania z polską wersją. Tak tragiczne jak w przypadku wysokobudżetowego filmu skalanego dubbingiem.

Efekt motyla w tej grze nie jest iluzoryczny. Podejmowane decyzje to dosłownie sprawa życia i śmierci. Trofiki są bardzo dobrze zaprojektowane i pozwalają w pełni docenić tę znakomitą produkcję. Zarówno ścieżka ratowania postaci, jak i ich uśmiercania jest ciekawa i pozwala na spojrzenie na sprawy z różnych perspektyw. Dla mnie rewelacja.

 
A kiedy na scenę wchodzą wendigo to już w ogóle robi się gorąco. Gra potrafi podnieść ciśnienie, jest genialnie zmontowana. Potwory są przekonywujące, a nie śmieszne jak to czasami bywa w horrorach. Designerzy odpowiedzialni za kreację wizerunku wendigo mają mój pełen szacunek. Profesjonalna robota po całości.


Gra również często pozytywnie zaskakiwała mnie pracą kamery - regularnie zdarzają się wspaniałe ujęcia, które budują klimat. Klimat zresztą jest fantastyczny do czego walnie przysłużyła się ścieżka dźwiękowa stworzona przez profesjonalną orkiestrę symfoniczną.

Po platynie obejrzałem sobie wszystkie materiały dodatkowe odblokowane w menu - gorąco polecam. Fajne zwieńczenie przygody z tym znakomitym tytułem. Jeden z aktorów wcielających się w bohatera gry stwierdził tam w wywiadzie, że ten "gatunek" ma świetlaną przyszłość. I ja się z tym zgadzam. Minimalistyczny gameplay, ale historia, postaci i klimat na najwyższym poziomie. To w zasadzie już film, (ale ciągle jeszcze gra) który możesz przeżyć bo masz autentyczny wpływ na przebieg fabuły. Nie jesteś tylko biernym obserwatorem. Dla mnie miazga. Ok - produkt dla casuali, ale to działa i ja jestem na tak. Wyzwań pójdę poszukać gdzie indziej.

Poziom trudności platyny: 3/10 (bo trzeba trochę powtarzać i sporo zbierać);
Ocena gry: 9/10 - jedno z najlepszych doznań na PS4 w rewelacyjnej oprawie graficznej.