Dźwięcząca platyna #258

Trzeba przyznać, że Revelations 2 to naprawdę fajny Resident. Serialowa konwencja naprawdę tu pasuje i buduje odpowiednie napięcie. Strachu co prawda nie ma, no ale czy przestraszył was tak naprawdę kiedyś któryś z Residentów? Klimat za to jest naprawdę dobry. Ciekawie pomyślano dwie przeplatające się kampanie Claire i Barrego. Duży plus też zapewniają towarzysze wspomnianej dwójki. Nie są bowiem to typowi partnerzy z gnatem jak to zazwyczaj było. Moira wyposażona jest jedynie w łom którym może okazjonalnie przywalić, oraz latarkę, która to z kolei skutecznie chwilowo oślepia wrogów wystawiając ich na atak. W połączeniu z kopniakiem i dobiciem mamy to typowe ubijanie przeciwników z nowych odsłon. Ogłusz, podbiegnij, zasadź kopa, dobij leżącego. Bardzo skuteczna taktyka i pozwalająca oszczędzać amunicje. Oczywiście tyczy się zwykłych przeciwników. Bo oprócz tych występuje bogata plejada maszkar. Naprawdę tu trzeba przyznać, że stwory są pomysłowo zaprojektowane i trzeba dostosowywać do nich taktykę, oraz typ broni. Wspomnę jeszcze o towarzyszce Barrego - Natalii. Mała dziewczynka może jedynie okazjonalnie rzucić w zombiaka cegłą jeśli takową znajdzie. To jest kres jej możliwości bojowych. Potrafi jednak zauważać wrogów przez ściany i wykrywać ich słabe punkty. Widzi też niewidzialne stwory i co ciekawe podczas gry gdy próbujemy wycelować w niewidocznego wroga rzuca nam teksty "w prawo" "wyżej" itp. abyśmy dobrze wycelowali. Strasznie to klimatyczne. Oprócz tego obie towarzyszki potrafią za pomocą latarki, bądź wizji znajdować błyszczące punkty, które skrywają różne przydatne przedmioty. Minusem jest jednak zdecydowanie sztuczna inteligencja towarzyszy. Szczególnie doskwiera to w trybie odliczania i niewidzialnych wrogów. Nasi pomocnicy uwielbiają wbić się pod atak, czy wybitnie odmawiać pomocy. Ten aspekt powinno się poprawić.

Trudność platyny dałbym takie 6/10. Przede wszystkim tryb Odliczania i Niewidzialnych wrogów daje się we znaki. Ten pierwszy gry na czas przysporzył mi problemów w końcówce rozdziału drugiego Claire oraz etapie otwierania śluz Natalią w kampanii Barrego. Trzeba było naprawdę tam gnać. Reszta jakoś nie sprawiła problemów. Niewidzialny tryb to już cięższa sprawa. Wymaga dokładnej wiedzy gdzie, kogo i w jakich ilościach się spodziewać. Trzeba dokładnie gromadzić zapasy (bo ich jest bardzo mało) i dużo się skradać. Choć przyznam, że trudno się skradać za kimś kogo nie widzimy. Strasznie na czuja wszystko trzeba robić. Oczywiście pomaga latarka Moiry, oraz wizja Natalii. Na chwilę pokaże ona nam wrogów. W przypadku Moiry jest o tyle łatwiej, że ona też może walczyć tym łomem i nawet dobrze jej to idzie. W dodatku świeci po oczach i ogłuszony wróg szybko dostaje kopa od Claire, a potem zostaje dobity. U Barrego jest gorzej, bo musimy ciągle żonglować między postaciami, aby podświetlić Natalią wroga i Barrym szybko go ubić. Największy jednak problem miałem z końcówką epizodu drugiego Claire, gdzie walczyło się z grubym typem. Nie on stanowił problem, ale sporo jego koleżków na tym małym obszarze. Latarka nie ma szerokiego promienia i ciągle ktoś mnie zachodził. Napowtarzałem się tego etapu. Cała reszta łącznie z walkami z bossami nie sprawiła mi większych problemów. W sumie dzięki temu, że znałem już grę na wylot. Bo właśnie najpierw najlepiej przejść grę spokojnie na poziomie np. normalnym poznając grę, potem zabrać się za wbijanie medali, aby dokładniej zapamiętać wszelkie działania, następnie ogarnąć czasówkę i dopiero będąc w pełni ogranym uderzyć na niewidzialnych wrogów. Pozostałe trofea to żaden problem. Możemy nawet śledzić wszelkie postępy w menu rekordów.

Grę polecam. Bawiłem się naprawdę dobrze i uważam, że zdecydowanie warto sprawdzić tego Residenta. Bardzo klimatyczna odsłona z nowymi, ciekawymi pomysłami.