Jako że w końcu udało mi się wbić platynowy dzbanek, postanowiłem napisać kilka słów. Co było dla mnie największym zaskoczeniem, najtrudniejszym elementem platynowego dzbanka wcale nie okazała się Tanatofobia, z czym poradziłem sobie względnie łatwo, ale Remix Bosses.

O ile Neo Khidra męczyłem niecałe 30 minut, o tyle Aleksander IV podpierniczył mi z życiorysu ponad 2 godziny. Najgorszym madafaką okazał się jednak Ponce de Freon, który uprzykrzał mi życie przez bite (dosłownie i w przenośni) 4 godziny. Z kolei Astrodotus to żart - nie do końca wiedząc na czym będzie polegać walka, uśmierciłem go w drugiej próbie. Na sam koniec bracia Johannes - walka niby wymagająca, ale ta godzinka zmagań była niczym w porównaniu z Aleksandrem czy Freonem.

Na koniec kilka dobrych rad , które uczynią pucharek Tanatofobia spacerkiem (no prawie ):


  • W pomieszczeniach
    oznaczonych znakiem zapytania regenerują się przedmioty do zniszczenia, co oznacza że po wyjściu do głównego menu i powrocie do gry mamy możliwość uzupełnienia swoich zapasów złota, zdrowia i many. Można powtarzać w nieskończoność.
  • Równie dobrym sposobem na uzyskanie złota (ale w tym wypadku tylko złota) jest znalezienie pokoju z klaunem. Jeśli dostaniemy wyzwanie ze sztyletami, trafiamy 6 z 7 celów i zdobywając 210G wychodzimy z gry. Czynność powtarzamy w zależności od potrzeb.
  • Jeśli jesteś w niekorzystnym położeniu lub miejscu, z którego powrót jest bardzo trudny, wyjdź do menu i wejdź ponownie do gry. Znajdziesz się w pierwszej sali zamku ze wszystkimi statystykami, z którymi opuściłeś grę. Warto wspomnieć, że wszyscy martwi wrogowie wciąż pozostaną martwi.
  • Chmura to Twój przyjaciel - co jakiś czas wysyłaj tam swój zapis, szczególnie przed trudnymi fragmentami lub po maratonie farmienia.


Rogue Legacy wywarło na mnie niesamowicie pozytywne wrażenie - mimo wszechobecnego ducha retro, to gra przemyślana i rozbudowana i co najważniejsze ultrasatysfakcjonujaca. A walki ze zremiksowanymi bossami będą mi się jeszcze długo śniły po nocach. Na koniec pochwalę grę za jeszcze jedną rzecz - w ciągu 45 godzin, które z nią spędziłem ani razu się nie zawiesiła, co jest wręcz niespotykane biorąc pod uwagę, że grałem tylko i wyłącznie na PSV. Miłośnicy rogali - łączcie się!

Aha, trudność to dla mnie mocne 8/10.