Cytat Zamieszczone przez Dzwienkoswit Zobacz posta
No kolejny post ode mnie. Cóż. Grałem w tego Soul Sacrifice gdzieś po godzinkę, dwie przez tydzień i dosłownie mam dość. Męczy mnie gorzej niż bostowanie levelów na jakimś multi. Ma ten sam syndrom co Soulsy. Tz. walczysz z bossem, walczysz końca nie widać. Nie wiadomo ile jeszcze będziesz gnoja tłuc, a on nagle bach jakiś cios i leżysz. I w sumie 30 min poszło w cholerę na marne. Patałachy SI na nic sie nie zdadzą, bo jak będą próbowali cię uratować, to sami zginą. A w ogóle ich pomoc... "Potrafią zamienić gwizdek w zegarek. Ewentualnie odwrotnie." - jak to powiedział Moody w Harrym Potterze.
I wygląda na to że spasuje. Bo po co mam się wnerwiać i grać na siłę... A szkoda, bo kilacik fajny. Fabuły nawet nie ukończyłem, bo stanełem na walce z cerberusem, który bierze mnie na dwa ciosy, a ja jego na kika-kilkadzieisiat tysięcy. Zresztą fabularnie i tak nie było to nic specjalnie wciągającego. A miałem nadzieję, że fajnie będzie się grało w tak zachwalaną gierkę
Dzwienk, mogę w tym momencie, dla ciebie zapodać, tylko jeden komentarz:

 


Oczywiście, dla poprawienia twego humoru Dzwienk. A tak na poważnie, ja chwilę pograłem w ss, i gierka zaczyna mi się podobać