Każdy z nas wie, że gier na nową generację konsol nie ma za wiele. Osobiście posiadam cztery gry, Battlefield 4, Killzone Shadow Fall, inFamous Second Son i Need for Speer Rivals. Jak myślicie, która z wymienionych gier przeprowadziła mnie przez każdy stan emocjonalny?

NEED FOR SPEED RIVALS


Ale jak to? Battlefield 4 przecież zabugowany, marny start, kiepski singiel. Killzone przereklamowany, poza atrakcyjną grafiką nic nie oferuje, typowy staroświecki shooter. inFamouse, to samo co poprzedniczki, tylko z innym bohaterem i ładniejszą grafiką. Need for Speed posiada wszystkie powyższe i daje jeszcze więcej. Jestem świadom tego że każda gra, ma swoje plusy i minusy. Może źle zacząłem wypominając słabe strony gier, bo przecież one posiadają również bardzo dobre zalety. Tak, ale nowy NFS jest jakby kumulację wszystkiego złego i zarazem dobrego.

Seria Need for Speed to jedna z tych serii, których nowe odsłony możemy zobaczyć średnio co rok, może co dwa lata. Tę serię możemy postawić koło Call of Duty i Assasins Creed. Z tych wszystkich tasiemców najbliższa jest mi właśnie seria NFS, która towarzyszy nam już 20 lat i przez ten czas ukazały się aż 22 gry tej serii.


Moja historia z tą serią, na poważnie zaczęła się dopiero od część Underground z 2003 roku. Po ukazaniu się filmu Fast and Furious dwa lata wcześniej, narobił on smaka nie tylko fanom nielegalnych wyścigów, ale również graczom, którzy chcieli wsiąść do stuningowanego samochodu, abstrakcyjnie umalowanego i ścigając się za pieniądze. Electronic Arts trafiło z tą grą w samo sedno tarczy, wydając jedną z najbardziej rozpoznawalnych i kochanych części z serii.

Zanim jednak rozpocznę właściwą recenzję, muszę jeszcze wspomnieć o jednej rzeczy. Każda seria gier ma swój temat przewodni, strzelanie, wybuchy, ciche zabijanie, zbieranie monet, ratowanie księżniczki lub właśnie szybkość i dynamika. Niektóre serie oferują wachlarz czasów w jakich rozgrywa się akcja (CoD, AC), niektóre próbują mimo rozwoju technologicznego zachować oryginalny koncept (Mario), a niektóre eksperymentują i dają wszystkiego po trochu. To właśnie w tej ostatniej grupie znajduje się omawiana przeze mnie seria. Oferowała ona różnego rodzaju wyścigi. Zwykłe jeżdżenie w kółko z kilkoma przeciwnikami, później dodano policję i możliwość ulepszania pojazdu. Następnie skupiono się na nielegalnych wyścigach i pojawił się tuning z pierwszego zdarzenia. Później starano się do tego wszystkiego dodać fabułę i jeszcze więcej efektów i wodotrysków. W pewnym momencie seria się tym przesyciła i skupiono się na ściganiu na prawdziwych torach wyścigowych. Ostatnim oryginalnym pomysłem, było wydanie gry On-line w świecie NFS. Późniejsze części były po prostu odświeżeniem starych koncepcji.

Gdzie znajduje się w takim razie Need for Speed Rivals? Na właśnie to trudne pytanie postaram się Wam teraz odpowiedzieć. – Tak, teraz zaczynam dopiero właściwą recenzję

19 listopada 2013 roku na wszystkie duże platformy firma EA wydała grę Need for Speed Rivals. Samą grę stworzyła firma Ghost Games we współpracy z Criterion Games. Gdyby nie fakt że na PS4 nie było i nadal nie ma żadnej innej gry wyścigowej, prawdopodobnie tej bym nawet nie kupił.

Po pierwszym uruchomieniu gry, moje ciało opadło na fotelu i nie wierzyłem w to co widzę. Pomyślałem, gdzie do cholery jest ta nowa generacja? Graficznie, nie powalała (na początku), sterowanie ciężkie, samochód prowadziło się jakby miał parę ton. Dopiero po kilku wyścigach, po zmianie pory dnia i pogody, można było zaobserwować na czym na razie, skupia się nowa generacja… na cząsteczkach. Brudu, syfu i innego badziewia latającego po drodze jest tutaj multum. Śnieg rozwiewany przez wiatr, piasek unoszący przez niego w górę w postaci małych trąb powietrznych bardzo urealnia świat. Samochody prowadzone przez nas, jak i zwykłych cywilów w końcu są porównywalne. Otoczenie poza drogą jest bogate w szczegóły takie jak kamienie, drzewa, krzaki, a ich tekstury są w wysokiej rozdzielczości. JEDNAK! Jadąc samochodem 450km/h tekstury tras nie zawsze zdążą się wczytać, samochody cywilne jak i policyjne potrafią pojawić się nam przed maską lub spaść z nieba. Gdy wypadniemy z trasy i odlecimy dość daleko, widzimy że obiekty są oteksturowane tylko z jednej „widocznej” strony.


To co odczuwamy najbardziej w trakcie rozgrywki to fizyka i wszystkie aspekty z nią związane. Poza tym że działa, to czasami potrafi się z nami bawić. W trakcie kontaktu z innym samochodem, wystarczy tylko go musnąć by zobaczyć jak nasz samochód wylatuje w powietrze, robi kilkanaście obrotów, spada poza mapę i jeszcze przenika prze kilka obiektów. Czasami można z pełnym impetem uderzyć w ścianę, a samochód się prześliźnie po niej i pojedzie dalej z tą samą prędkością co przed kontaktem. Grawitacja też niekiedy potrafi nam płatać figle, na całej mapie mamy porozrzucane różne hopki które umożliwiają nam wybicie się w powietrze na kilka sekund. Jak nas uczono w filmach, grach i przede wszystkim w życiu, im szybciej jedziemy tym dalej wylecimy, nie prawda? No tutaj ta zasada zdaje się nie działać, wystarczy mieć samochód średniej klasy i nie używać do przyspieszenie nitro lub turbo. Gdy prowadzimy super szybki samochód z poziomem 4 ulepszeń, w momencie wjechania na hopkę z prędkością 450km/h z włączonym lub wyłączonym turbo. Samochód po wyjściu z progu zostaje momentalnie przyciągnięty przez grawitację ziemską i po kilku metrach znów dotyka ziemi. Może w super autach aerodynamika i downforce jest tak wielki że samochód zwiększa swą masę kilkakrotnie. Ale gdyby tak było, to jadąc po ziemi powinniśmy się wbić pod nią i zrobić nura na kilka metrów. Albo wybijać w powietrze każdy napotkany pojazd, ale oczywiście jest odwrotnie. Nawet zwykły restart auta po wypadnięciu z trasy nie działa do końca poprawnie. W trakcie wyścigu, gdy wypadniemy z trasy, samochód restartuje się na niej z narzuconą już prędkością. Gry wypadniemy z zakrętu który ma 90 stopni w przepaść, samochód odrodzi się PRZED zakrętem. Mamy ułamek sekundy żeby zareagować, inaczej znów wypadniemy. Czasami możemy się zapętlić i dopiero po 2-3 razach uniknąć wypadnięciu. Czasami samochód się nie restartuje, tylko po dość długim postoju przez cutscenke, stoimy odwrotnie do kierunku jazdy, obładowaniu policją, efekt końcowy jest taki, że przegrywamy wyścig z kretesem.

Minęło już pięć miesięcy od daty wydania tej gry i nadal nie zostało poprawione to, że potrafi się ona po prostu wyłączyć i wrócić do „Windo…” do menu z raportem błędu. Najczęściej dzieje się to gdy mój mnożnik punktów sięgnie maksymalne x10, a poziom pościgu zyska maksimum. Wszyscy chcą mnie zniszczyć, uciekam, unikam i unicestwiam innych uczestników, naprawiam się, skaczę. Nazbierałem już 400 000 punktów, myślę sobie… wracam do garażu, wybieram na GPS cel „Najbliższy garaż” na minimapie pojawiła się trasa i odległość do niego. Gdy widzę na horyzoncie małą skromną budkę, mój licznik wybił już 400 km/h, a odległość do celu wynosiła jeden kilometr… Zgasły światła… pojawił się niebieski ekran i przyciski „Wyślij” „Anuluj”. Słowa które same wydarły się z mojej paszczy nie zostaną zacytowane, co bardziej doświadczeni gracze, mogą sobie dopowiedzieć co to było. Wystarczy jeszcze dodać trochę decybeli i pomnożyć złość razy dwa, a otrzymacie mój efekt.


Dość już na temat strony technicznej, przejdźmy do tego co jest w grach najważniejsze czyli, fabuły, rozrywki i rozgrywki. Nasze zdolności prowadzenia auta możemy sprawdzić ścigając się i uciekając przed policją, lub zasiąść po drugiej strony barykady, jako glina. Jako że jestem człowiekiem marginesu, wybrałem ścieżkę rajdowca. Po wyborze auta gra prosi mnie o wybór… stylu gry? Mamy do wyboru trzy opcje, pościgi, gdzie naszym zadaniem będzie wykonanie zadań związanych z uciekaniem przed policją, drugą są wyścigi, gdzie skupiać się będziemy na rywalizowaniu z innymi przeciwnikami, no i ostatnia, nazywana przeze mnie „Pokazową”, gdzie mamy zademonstrować że potrafimy latać, ślizgać się no i jeździć. Aby spróbować swych sił, musimy opuścić garaż po prostu wybierając „wyjdź z garażu” lub przechodząc na mapę i klikając w wybrany punkt na mapie, gdzie w czarodziejski sposób pojawiamy się. Z początku ignorowałem zadania które narzucała na mnie gra, myślałem że fabuła będzie się rozwijać sukcesywnie, jak będę wygrywał kolejne wyścigi, jednak okazało się, że za fabułę odpowiada poziom kierowcy, który rośnie po wykonaniu wspomnianych zadań.

Mapa jest dosyć spora, rozbudowana i urozmaicona. Jest ciasne i wilgotne wybrzeże, sucha i piaszczysta pustynia, zimne i strome góry i długie niekończące się autostrady. Po całej mapie porozrzucane są fotoradary, odcinki pomiaru szybkości i wcześniej wspomniane hopki. Ze zwiększaniem poziomu kierowcy pojawiają się też różne zawody. Dla rajdowcy są to zwykłe wyścigi, wyścigi wraz z policją, sama ucieczka przed policją i wyścig z czasem. Policjant ma za to wyłapanie wszystkich ścigających się, najszybsze dotarcie do celu i złapanie zawodnika. Jeżdżąc sobie swobodnie po mieście, napotykamy również przeciwników, z którymi możemy się zmierzyć lub ich złapać. Policję która goni nas jak śmigniemy im przed nosem jako rajdowiec, lub pomoże w pościgu gdy jesteśmy policjantem. Do tej całej rywalizacji dołączony jest też skromny model zniszczeń każdego pojazdu. Całkowite zniszczenie samochodu skutkuje natychmiastowym pojawieniem się w garażu, automatyczną przegraną w rywalizacji i utratą wszystkich nagromadzonych punktów. Ten efekt możemy opóźnić lub wyeliminować, w jaki sposób? Są dwa, albo przejechaniem przez stację paliw, lub zaparkowaniu w garażu. Tylko że to ostatnie automatycznie kończy rozgrywkę na ulicy, ale zachowujemy wszystkie nagromadzone punkty, od ostatniego wyjechania z garażu. Nie jestem pewien kim jest odgrywana przez nas postać, bo rozumiem będąc gliną, mamy na mapie porozstawiane punkty dowodzenie, to gdy jesteśmy rajdowcem, wszystkie garaże na mapie należą do nas. Trochę to podejrzane, zresztą sam garaż ma tą samą właściwość co w GTA. Może nas gonić wataha wygłodniałych oficerów w szybkich furach mających do pomocy helikopter i co pół kilometra może starać się nas zatrzymać blokadą drogową z kolczatkami, a my żeby ich zgubić na ich gołych oczach wystarczy że podjedziemy do garażu i wciśniemy jeden przycisk. Wszystkie stopnie pościgu, historia zniszczonych pojazdów policyjnych i drugie tyle cywilnych, hektolitry, paliwo wykorzystane na pościg przez jednostki z całego stanu zostają wymazane jak za sprawą magicznej różdżki.


No a jak można doprowadzić do takiego zamieszania? Jak długo można wytrzymać w takim mogłoby się wydawać motłochu policyjnych fur, gdzie naprzeciw nim, stoimy my sami jak ten palec? Tutaj twórcy dorzucili różne urządzenia które mogą nam pomóc w ucieczce i jak się okazuje również w trakcie wyścigów. Nie zatrzymali się oni tylko na ulepszaniu pojazdu i zwiększeniu jego wytrzymałości, szybkości czy na przykład zwrotności, dodali oni również coś w rodzaju broni, takie wsparcie techniczne. Możemy mieć zamontowane tylko dwa spośród kilku dostępnych, które możne ulepszać do czterech poziomów, gdzie im wyższy tym szybciej się ładuje, dłużej trwa i posiada więcej pocisków. Mamy na przykład znany z filmów EMP, który po namierzeniu paraliżuje na chwilę pojazd rywala, mamy też generator fal uderzeniowych – ja tak to nazywam, który wywołuje wkoło naszego auta falę, która rozrzuca wszystko i wszystkich z dala od nas. Możemy też naładować nasz samochód elektrycznie, co w chwili dotknięcia innego pojazdu zabiera mu sporą ilość wytrzymałości i bardzo go uszkadza. Rajdowcy mają na przykład dodatkowe turbo które po aktywacji wystrzeliwuje nasz samochód i potrafi w bardzo krótkim czasie przyspieszyć o dodatkowe 100 km/h i utrzymać nas przy nim przez kilka sekund. Policjant może wypuścić kolczatki, postawić blokady, czy poszczuć uciekiniera helikopterem. Żeby walka była wyrównana poza nami, przeciwnicy również mogą używać tych cacek co czasami daje niepożądane dla nas efekty. Aby uzupełnić stracone pociski, wystarczy śmignąć przez stacje paliw.

Wspomniałem o czymś takim jak „fabuła”, czym ona jest tak naprawdę w tej grze? Wymuszonym dodatkiem? Z tego co wiem to wcielamy się w kierowcę który zwie się Zephyr, zaczyna on od drobnych przewinięć kończąc na wielkiej ucieczce. Z drugiej strony wcielamy się w policjanta który stara się złapać Zephyra. Pojawiają się co jakiś czas krótkie migające filmiki z damskim komentarzem, z rosnącymi słupkami zainteresowania Zephyrem, dostającym więcej „Lajków”, ogólnie nic ciekawego. Jeżeli uważacie że fabuła BF4 ssie, to tutaj macie coś bardziej „ciekawego”.


W BF4 przynajmniej jest świetne multi… które również posiada i ta część Need fo Speed-a. Tylko że w tym przypadku multi w Need for Speed, jest tak niezbędne jak łopata do odśnieżania dla eskimosa. Włączając grę wieloosobową, poza przeszkadzającą policją, będziemy mieli dodatkowo graczy którzy z przyjemnością skasują nam brykę. No i czasami gra w momencie odejścia Hosta wgrywa się ponownie, zatrzymując cały świat na minutę lub dwie. Co przy dużej rotacji graczy potrafi doprowadzić do szewskiej pasji, gdzie co 15 minut gra szuka nowego właściciela.

Sam nie wiem jak tą grę podsumować. Z początku więcej rzeczy mi przeszkadzało niż podobało, wydawała się ona nudna i denerwująca. Ciągle traciłem zarobione punkty, gdy łapała mnie policja. Ciężkie sterowanie i problem ze zwykłym wpadnięciu w poślizg. Ręczny który w momencie zatrzymuje samochód, nawet przy 400 km/h. Gdzie na zwykłym hamulcu samochód zachowuje się jak na śniegu i zatrzyma się szybciej na ścianie lub innym aucie. Restarty pojazdu czasami bardziej szkodzą niż pomagają.

Moje pierwsze podejście do tej gry, skończyło się tym że odłożyłem ją na półkę i byłem skłonny do jej sprzedania. I tutaj właśnie pojawia się pewien problem, ponieważ, natrafiłem na czas, gdzie nie miałem w co grać na PS4. inFamous Secon Son, przeszedłem dwa razy, jako zły i dobry, platynując jednocześnie tytuł. W BF4 singla wymasterowałem i trzyma mnie tylko chęć mordowania innych graczy na mapie, a w szczególności uzyskanie niebieskawego naczynka. Killzona tylko trochę skosztowałem bo zanudziły mnie już shootery, a ten jakoś nie przykuł mojej uwagi do tego stopnia żeby w niego grać. Z braku laku, przełamałem się i odpaliłem tego NFS, no i muszę przyznać, zapomniałem o tym, co w nim mi się nie podobało i zacząłem dostrzegać pozytywne aspekty tej ścigałki.


Zadam jeszcze raz pytanie z początku: Gdzie znajduje się w takim razie Need for Speed Rivals?

Jest połączeniem wszystkiego dobrego co było w poprzednich częściach. Ściganie się z przeciwnikami wraz z ucieczką przed policją. Kupowanie i ulepszanie aut. Zniszczenia pojawiające się na pojazdach. Tuningowanie ich i oklejanie, niestety nie w takim stopniu jak w Underground-ach. Zamiast świetnych sposobów na pozbycia się policji poprzez niszczenie otoczenia jak w Most Wanted, dostajemy dodatkowe wsparcie techniczne i Multi „prawie” jak w World. Jest to zlepek tego wszystkiego wrzuconego do jednego worka. Czy takie działanie mi przypasowało? Powiedziałbym że tak, gra naprawdę daje rade i przez te wszystkie godziny (30+) poza początkiem, nie nudziłem się w ogóle, prawie zarywałem noce żeby przejechać jeszcze jeden wyścig, wykonać kolejne zadanie. Z drugiej strony nie jestem pewien, czy mówię tak ponieważ ta gra jest tak dobra, czy tylko dlatego że miałem głoda na grę wyścigową i grałem w nią od niechcenia? Stoję teraz przed dylematem. Czy piwo tak naprawdę jest smaczne, czy tylko się do jego smaku przyzwyczaiłem? Czy iść poszukać dziewczyny, czy pozostać przy „Renacie”? Co jest smaczniejsze, jajko czy kura? Jak widać, nie ma prostej odpowiedzi. Ale nie mogę tak zostawić recenzji.

Ta gra trzyma poziom swoich lepszych poprzedniczek, niestety nie przebijając ich. Jest to sztandarowy przykład, czym są gry spod marki Need for Speed, pokazuje ona czego powinniśmy się spodziewać po ulicznych i nielegalnych wyścigach.

Ta gra zaspokoiła moją Potrzebę Szybkości. 7/10

A na koniec wrzucam kilka WTF-ków z NFS