Gra ukończona, ale do trybu Szaleńca więcej nie podchodzę. Miarka się przebrała. Nie wiem, kto wpadł na taki idiotyczny pomysł, ale granie bez żadnych zapisów i checkpointów to zabawa porównywalna do pracy na linii w zakładzie produkcyjnym. Wszystko przez fakt, że sterowana przez nas postać blokuje się o każdy możliwy element. A wykonanie skoku bez zgonu to szansa 50/50. A nie chce mi się znowu próbować, jak już byłem praktycznie w połowie gry. I kolejna gra w której dziadowskie sterowanie pozbawia mnie chęci dalszych prób.