"Kule czy połamane kości? Kości się zrastają!"

Nie tak dawno w moje łapska wpadł zacny tytuł Medal of Honor spod skrzydeł Danger Close przy współpracy z cenionym już DICE. Tytuł ma już na karku 3 latka a ja z opóźnieniem piszę recenzję. Co mnie do tego skłoniło? Otóż zauważyłem wśród znajomych, że nie jest to rozchwytywana przez nich gra. Na friendliście próżno szukać tej gry w zestawie trofeów. A szkoda...bo przy zalewie CODów i BFów to całkiem zacny kawałek kodu, który chciałbym Wam troszeczkę przybliżyć i zachęcić jeśli nie do platynowania to chociażby samego zagrania.


Jak wiecie Medal of Honor to też już uznana marka w naszej branży. Przez wiele lat na różnych platformach toczyliśmy batalie głównie podczas II wojny światowej. Niestety albo stety aby liczyć się na poletku gamingowym trzeba być elastycznym. Dostosować się do aktualnych standardów i nie dać się przegonić konkurencji. Hmm...miało być - podać graczom to o czym marzą? No niestety z tym nie jest tak do końca poprawnie. Jak sami wiecie my zwykli naciskacze guzików jesteśmy troszeczkę pomijani w pędzie o wpływy ze sprzedaży najnowszych gier. Takie czasy ale marudzić nie będziemy bo zawsze pojawi się tytuł godny uwagi. Takim jest właśnie opisywany przeze mnie MOH.


Porównałem grę do serii Battlefield oraz Call of Duty. Zrobiłem to nie bez przyczyny. Gra w porównaniu do konkurencji zaskoczyła mnie swoją fabułą. Jest zwarta i sklecona w ciekawą historyjkę czego próżno szukać u tuzów od DICE czy Activision.
Konkurencja stara się zastrzelić gracza miliardem efektów. Rzuca Nas z miejsca na miejsce. Gubimy się w tym wszystkim my gracze jak i sami twórcy. W opisywanym Medalu tak nie ma. Od początku gry wiemy co robimy z Naszą pukawką i o co tu w ogóle kaman.
Gra od Danger Close przenosi Nas do ciekawego miejsca i bardzo na czasie, mianowicie do Afganistanu. Czego chcieć więcej jak nie powybijać troszkę Talibów, powalczyć z NieSławną już AL Kaidą.

Misje w których przyjdzie Nam walczyć podobnie jak u konkurencji są bardzo zróżnicowane lecz trzymają się kupy.
Tak więc pojeździmy na Quadach, zabawimy się w snajpera gdzie znaczenie ma odległość od celu oraz podmuchy wiatru. Zasiądziemy także za sterami takiej zabawki jak słynny śmigłowiec Apache.
Tereny działań także zróżnicowane.
Bardzo spodobało mi się w tej grze użycie noktowizora podczas walki. Jest to jedyna gra w której tak na prawdę noktowizja jest ważna i dobrze użyta. W innych tytułach gdy zostawałem proszony o założenie gogli to po chwili je zwykle ściągałem gdyż nie były one potrzebne. Tu jest inaczej - tylko uważajcie na flary

"Let's do this!"



W grze wcielimy się w Rangersów oraz w agentów specjalnych Tier 1. Od tych drugich zaczynamy właśnie przygodę. Pod osłoną nocy, przebrani za tubylców mamy wedrzeć się do afgańskiego miasteczka i odnaleźć informatora Tarika. Jak to zwykle bywa, zostajemy odkryci i musimy wziąć giwery w swoje ręce.
Później zostajemy rzuceni na front działań Rangersów by pod koniec wspólnie stawić czoła wrogom. Powtarzam mimo wszystko całość układa się bardzo dobrze a historia między dwiema jednostkami bardzo zazębia.

Plus dla twórców gry należy się za świetne dialogi i słownictwo zawarte w grze. Pozwala na prawdę poczuć się jak żołnierz i odczuć klimat działań wojennych. Różnego rodzaju wulgaryzmy także padają i padają bardzo charakternie. Wszelkie "Panie" i "Panowie" spod latarenek padają tu mocno, dosadnie i wyraźnie. I tak powinno być bo to przecież jest kur** wojna. I walczymy o swoje życie.
Gra posiada wiele smaczków. Choćby napieranie na ataki przez generała i późniejsze olanie go przez jednego z dowódców w sztabie interwencyjnym. Zresztą sami zobaczycie i po obejrzeniu tej cutscenki powiecie: "...dobrze tak sukinsynowi..."

Oprócz trybu kampanii dostajemy tzw. Tryb 1 Klasy ( Tier 1). Niestety nie znajdziemy w nim nowych misji tak jak to jest w Call of Duty lecz będziemy powtarzać misje z kampanii. Trudność polega na tym, że mamy podwyższony poziom trudności i ograniczony czas na ukończenie misji. Za strzały w głowę, ubicia nożem czy zabicia z dystansu czas na chwilę się zatrzymuje. Tak więc takich akcji należy przeprowadzać jak najwięcej. Utrudnieniem jest tu także wyłączony auto - aim (celowanie automatyczne).

"...Hua, hua, hua!..."



KOlejnym trybem w grze jakżeby inaczej jest multiplayer. Dla niektórych danie główne, dla mnie osobiście tylko dodatek do świetnej kampanii.
Tworząc multi twórcy chcieli wrzucić w niego najlepsze rzeczy od konkurencji czyli CoD i BF. Ja grałem w wersję Beta tej gry i było to dla mnie koszmarne przeżycie. Na mapach panował kompletny chaos, masa błędów technicznych a całość kompletnie niegrywalna. Odpalając rozgrywkę wieloosobową już w pełnej wersji podchodziłem do niej troszkę jak przysłowiowy "...pies do jeża..." Ku mojemu zdziwieniu już po kilku minutach dostałem z liścia. Wszelkie niedoróbki Bety zostały naprawione a całość stała się grywalna i ...całkiem przyjemna. Po kilku meczach chciałem grać dalej by skopać kolejne dupska cwaniackich graczy.
W rozgrywkach multi mamy do wyboru 3 klasy żołnierzy, oczywiście w pełni modyfikowalne wraz z postepami na polu walki. Trybów gry też jest kilka więc pod tym względem nie ma co narzekać. Ja standardowo i tak rzucam się zwykle w mój ulubiony TDM. Za killstreaki dostajemy tutaj tak zwane Akcje Wsparcia. Dzielą się one na ofensywne i defensywne. Akcje ofensywne to np. ataki moździerzowe itp.. Natomiast nowością są akcje defensywne po których wspieramy całą Naszą drużynę.

Na koniec nie pozostaje mi nic innego jak tylko zachęcić Was wszystkich do ogrania tego bardzo przyjemnego shootera. Misję są na prawdę bardzo ciekawe, zróżnicowane i dynamiczne. Dla mnie dużym plusem są tu świetne dialogi - zachęcam do wsłuchania się. Multi jest zjadliwe... ba, powiem więcej - bardzo ciekawe i pozwalające się wciągnąć na dłużej. Misje trybu Tier 1 niestety nie zalicze jako plus tej gry ponieważ dla mnie to jednak dalej kampania.
Po wielu latach Medal of Honor na frotach II wojny światowej ta część włącza się do gry w teraźniejszości do walki z niebyle jaką konkurencją. Call of Duty i Batlefield to już wręcz królowie na rynku shooterów lecz uwieżcie mi opisywany przeze mnie tytuł nie jest na straconej pozycji.
Platynka w tej grze także nie jest jakoś strasznie wymagająca. Ot, typowy średniak. Jedynym poważnym problemem może być zdobycie trofeum Dowódca Ogniowy w trybie multi. Jednakże od czego są ustawki
Tak więc nie pozwólcie by Medal of Honor przeszedł Wam nieograny na obecnej jeszcze generacji konsol. Skopcie trochę tyłki Al-Kaidzie i może do zobaczenia w multi lub na ustawce



Podsumowanie

Zalety:
+ ogromne zróżnicowanie misji,
+ dobry tryb wieloosobowy,
+ spójna i ciekawa fabuła,
+ świetne dialogi,
+ oprawa audio wizualna.


Wady:
- zbyt krótka kampania,
- tryb Tier 1 jako kalka z kampanii,
- brak dodatkowych misji poza kampanią.


Oceny:

Grafika: 8
Dźwięk: 9
Grywalność: 9-


Ocena ogólna: 8+