Zakładam ten wątek zarówno dla możliwości podzielenia się z wami moimi przemyśleniami, jak i poczytania waszych.

Jestem zaraz po ubiciu pierwszego smoka i na szczęście rozwiały się moje największe obawy - bugi i brak tłumaczenia. Po pobraniu ważącej lekko ponad 100 MB łatki nie zanotowałem ani jednego błędu (przed pobraniem właściwie też nie było jakiegoś poważniejszego... no jeden jeleń - nurek biegający po dnie jeziora się trafił, ale to chyba nic takiego), więc jeżeli ktoś miał z produkcją problemy przy pierwszym podejściu, zdecydowanie polecam usiąść do produkcji jeszcze raz. Tłumaczenie natomiast nie jest potrzebne, postacie posługują się prostym językiem, brak tutaj jakiegokolwiek slangu czy regionalnych modyfikacji języka (jak w AC III), więc wszystko można bezproblemowo zrozumieć

Jeżeli ktoś przemyśleń jako takich nie ma, albo nie ma ochoty się nimi dzielić, bardzo interesuje mnie także system rozwoju postaci (który jest w Skyrim świetny), licze więc, że podzielicie się opisem swoich bohaterów - rasa, styl walki itp. Ja gram mrocznym elfem, walka nim wygląda mniej więcej tak:

Idę sobie wesoło korytarzem zbierając kolejne rozrzucone fanty, aż nagle z naprzeciwka słyszę głosy. Przechodzę w tryb skradania, wyciągam łuk i ruszam dalej. Głosy dochodziły z niewielkiej sali, a dokładnie z gardeł trzech bandytów, którzy tą salę zajmowali. Namierzam jednego, tego najbardziej oddalonego od pozostałych. Wiem, że strzała w początkowej fazie lotu leci lekko w górę, na cel biorę więc szyję bandyty. Wyczekuje momentu w którym na chwilę przestaje się ruszać, wstrzymuje oddech i puszczam ... po czym obserwuje jak strzała wchodzi jednym a wychodzi drugim uchem. Pozostała dwójka musiała słyszeć trzask łamanej czaszki, bo odwróciła się dokładnie w momencie gdy ich towarzysz upadał. Strzelać dalej? Ruszają się szybko, strzał z łuku w ruchomy cel jest trudniejszy niż ze snajperki, a jeśli mnie wykryją mogę nie zdążyć wyciągnąć miecza... lepiej żebym uderzył pierwszy. Chowam łuk. Po chwili w jednej ręce świeci ostrze miecza, w drugiej zaś płonie ognik wiszący tuż nad opuszkami palców. Wrogowie dalej mnie szukają, rozdzielili się. Na to czekałem - podbiegam do tego który stoi bliżej i ciskam w niego płomieniami niczym czyściciel bunkrów w CoD:WaW. Bandyta stara się do mnie dobiec i mnie powstrzymać, jednak pod naporem płomieni dystans kilku metrów jest dystansem nie do przebycia. Drugi z głowy. Czas na ostatniego, który jest już obok mnie. Zaczynam się cofać, ciskając w niego płomień przy użyciu resztek energii, a następnie kończę robotę mieczem, któremu dopiero teraz dane było posmakować bandyckiej krwi. Efektowny finisher kończy walkę.

No... troszku się rozpisałem :P A tak po ludzku: łuk i skradanie się, w bezpośredniej walce broń jednoręczna w jednej ręce i czar w drugiej. Do tego co jakiś czas bawię się w kowala (dzięki czemu noszę własnoręcznie stworzone buty, wypolerowany hełm, naostrzony miecz i wyrobiony łuk) oraz alchemika (narazie jedynie mikstury leczące). Poza tym wiadomo - retoryka, otwieranie zamków, lekki pancerz... Wiem, że trochę się "rozdrabniam", a postać do wszystkiego to postać do niczego, ale przy pierwszym podejściu chciałem spróbować tylu umiejętności ile się da, moje następne postacie będą bardziej wyspecjalizowane.