Dawno nie skrobałem opisu platyny więc przyszła kolej na to.

Guided Fate Paradox to JRPG osadzony w świecie Fantasy (jak każdy zresztą jrpg więc nowego nie powiedziałem ). Wcielamy się w bohatera, który został Bogiem, a stało się to, dlatego że wygrał na loterii (biedny miał szczęście i nic nie wygrał, a tutaj niespodzianka). Osoba ,która to zobaczyła stwierdziła, że jest Bogiem i nie była zwykła osoba, a Anioł, który go porwał i przeniósł do jej świata. Może dalej nie będę pisał bo jak sami widzicie ręką sama chce się uderzyć w czoło . Gra oferuje 10 chapterów i koniec historii głównej Dodatkowo oferuje dodatkowe historie jeśli przejdzie się grę. Jednak cała gra jest cholernie trudna zaczynając od storyline (zatrzymałem się na 4 chapterze) do dodatkowych historii (extra dungeony). Muzyka jest dobra bardzo podobały się niektóre utwory kiedy się walczyło z bossami,ale tylko w extra dungeonach. W głównym storylinie nie jest ona tak dobra. Gameplay jest dobry aczkolwiek rozwinięcie bohatera składa się z kilku czynników. Liczy się dobrze zrobiona broń, poziom w dungeonach, dobrze zrobiony divinigram (miejsce, gdzie się wkłada Holy Icony podnoszące statystyki,który mnożnik zależy od levela i zrobionej broni) oraz artefaktów, które niestety kosztują nas miejsce Holy Iconów i nie podnoszą naszych statystyk. Tak więc, jak widać jest wiele czynników. Mnie się gra podobała, ale pewnie nie jeden odrzuci tą grę jak tylko zobaczy ją.

Trofea w tej grze to po prostu masakra. Pomimo, iż korzystałem z glitchy miałem straszne problemy (nie tylko ja zresztą małem problemy)i z Survival Dungeonem, gdzie samo przejście zajęło mi 12 godzin. Po przejściu tego Dungeona myślałem, że najgorsze za mną, ale to chyba był wstęp do tego,co jest w tych Extra Dungeonach. Kolejnym problemem było zabicie Nisy oraz Asagi ze względu na to, że moja postać nie było dobrze rozwinięta, a zwłaszcza bronie. Po przemęczeniu się jednak i znalezienie swojego sposobu (tutaj pomógł glitch na exp w przypadku Nisy pomimo iż na orgu pisali, że nie działa) zabiłem tą dwójkę (Asagi zabiłem za pomocą uciekania i budowania ataku). Po rozprawieniu się jeszcze z jednym bossem doszedłem do ściany, której przez długi czas nie mogłem przeskoczyć. Zabicie Lahariela. Potwory na starcie są zrobione na +10 i wbicie się lub wykorzystanie glitcha nie działa, ponieważ potwory zabiją na hita jeśli nie ma się broni zrobionych!!! Najgorsze jest jeszcze wytyczna, że każdy floor musi być na niebiesko bo inaczej nie otwiera się portal na następny poziom (to idzie akurat ominąć używając Diveów lub po prostu używasz glitcha na EN i expa jak, ja to robiłem). Na szczęście na ratunek przyszedł mi artefakt God Jugdmenet (więcej w filmie poniżej). Zabicie Buddy, Hadesa oraz Zeusa nie stanowiło problemu większego, ale zabicie Prince Yamato a raczej dotarcie to droga przez mękę (potwory na starcie mają +10 strengtha) Najpierw musiałem zdobyć bronie, zrobić synthesę, ustawić artefakty dobrze oraz holy icony. Po dotarciu do 190 piętra myślałem, że jest z górki. Ale przy walce z bossem się okazało, że moje bronie są niewystarczające do zabicia go normalnie. Więc zacząłem szukać alternatywy. Kombinowałem z 10 razy aż nagle odkryłem, że God Jugdement, który pomógł mi przy walce Lahariela może jeszcze raz uratować mi dupę. Artefakt ten działa w ten sposób, że każdy hit jaki otrzymuję jest dodawany do mojego ataku. Nakierowałem do tego 3 God Energies (statuły,które zwiększają moc artefaktu) tak by był 3 razy mocniejszy i dzięki temu byłem w stanie go zabić. Normalnie zadałem mu super atakiem 16 milionów, a on ma 180 milionów. Po zabiciu go platyna stała się już formalnością. Podsumowując gra jest trudna nie wybacza błędów pomimo ułatwień. Dodatkowo przygotowanie do Dungeonów zajmuje sporo czasu. Nie jednokrotnie byłem załamany swoimi postępami w tej grze czy też zaczynaniem od nowa gdy byłem blisko bossa bo wiedziałem, że wcześniej popełniony błąd ma teraz swoje konsekwencje. Niejednokrotnie był przypadek taki, że nie chciałem tracić progresu w Dungeonie więc jedynym wyjściem było zostawienie konsoli na noc by móc rano wstać i dokończyć go (zmęczenie było tak duże, że nie byłem w stanie myśleć). Osobiście trudność oceniam 10/10.

Poniżej przedstawiam wytłumaczenie, jak God Judgement może uratować skórę (moja własna taktyka) przy tym bossie. Tak jest mój głos więc jeśli bębenki wam nie pękną to już można uznać za sukces. Pierwszy raz gadałem w jeżyku angielskim więc jest z czego pośmiać, ale chociaż się starałem. Dodam, że nagrywałem ten film z 10 razy. Albo Divy nie chciały wskoczyć, tak jak chciałem tak raz bo pięknym wytłumaczeniu i dotarciu do bossa on....uniknął mojego ataku i cały mój trud szlag trafił, dlatego bronie pokazałem dopiero przy bossie bo już miałem dość ciągłego powtarzania i nagrywania tego. Miłego oglądania i z góry przepraszam za jakość nagrywałem to telefonem komórkowym oraz za błędy.

 

Zera