Oczekiwania w stosunku do tej gry były z mojej strony bardzo duże. Po obejrzeniu zwiastunów, materiałów roboczych, zagraniu w demo, gra spodobała się do tego stopnia że zakupiłem JĄ, a nie jak wszyscy - GTA 5.
Z racji tego że będzie to moja pierwsza pisemna recenzja, przepraszam za styl (praktyka czyni mistrza).

NA PLUS...
... gry przemawia przede wszystkim fabuła. Cała historia jest opowiadana wyrywkowo z różnych etapów życia głównych bohaterów, czyli Jodie Holmes (samica gatunku ludzkiego) i Aidena (towarzyszący jej tajemniczy byt). Oboje są połączeni ze sobą tajemniczą więzią, która pozwala im się nawzajem komunikować, ale nie mogą się od siebie oddalać. Grę w większości poznajemy z perspektywy Jodie i czasami możemy aktywować Aidena. Historia przedstawia nam wydarzenia z życia Jodie na różnych etapach jej życia, od dziecka po dorosłość w losowej kolejności. Żebyśmy się nie pogubili w fabule, każdy epizod z życia pokazywany jest czytelnie na linii czasu.


W większości etapów będziemy odpowiedzialni za rozwiązania danych sytuacji i to prawie od nas zależy jak się potoczy cała historia. Niektóre akcje możemy wykonać krocząc ścieżką dobra lub zła, możemy również zakończyć je niepowodzeniem. Wszystkie zadania różnią się od siebie w dużym stopniu. Na przykład, mamy jako mała Jodie pójść na badanie jej zdolności, jako nastolatka iść na urodziny koleżanki, jako dorosła odbyć szkolenie do CIA, lub uczestniczyć w zadaniu dla tej agencji i wiele, wiele innych. Miejsca akcji też są zróżnicowane, to w domu rodzinnym, to w laboratorium, w siedzibie CIA, we własnym mieszkaniu, na pustyni, lub jakimś miasteczku. Twórcy nawet uraczyli nas możliwością prowadzenia motocykla oraz jazdy konnej.


Z racji tego że gra toczy się w różnych etapach życia głównej bohaterki, nie jest łatwo powiedzieć w jednym zdaniu, jaki klimat w niej panuje. Jak bym miał już opisać klimat, to jest to Psychologiczny Emo Horroro-Thriller Akcji. Spotkamy się w tej grze z problemami głównej bohaterki, które doprowadzają ją do skrajności i spotykamy się z moralnymi decyzjami. Do problemów dodamy jeszcze moce nadprzyrodzone, sceny akcji, duchy i różne byty. Doprawimy całość wszechobecną tajemnicą i dążeniem do nikomu niespodziewanej prawdy. Klimat panujący na danym etapie jest uzależniony od etapu życia i sytuacji. Raz bawimy się na podwórku w śniegu, innego razu przechodzimy przez mroczne laboratorium, a jeszcze innego uciekamy przed policją.

Abyśmy pozostali trochę dłużej przy Beyond: Two Souls, twórcy poczęstowali nas kilkoma smaczkami. Mamy do odblokowania kilka zakończeń gry, co powoduje że grę musimy przejść minimalnie dwa razy i kilka razy powtarzać ostatnią sekwencję. Z trofeami, które można zdobyć w grze nie ma żadnego problemu, ponieważ po przejściu gry możemy wrócić do każdego z etapów i wykonać wyzwanie, które stawiają nam niektóre pucharki. Na różnych etapach są porozmieszczane znajdźki, które widzimy tylko kontrolując Aidena. Po znalezieniu takiego unoszącego się pyłu, odblokowuje nam się zawartość bonusowa gry w postaci zdjęć, art-ów, filmów itd.

Bardzo podoba mi się w grach… gra aktorska. Lubię, jak postacie są budowane na bazie prawdziwych aktorów, nagrywane są ich zachowania, mimika twarzy głosy - dodaje to autentyczności i realności. Gra Ellen Page i Willem'a Dafoe pokazana w Beyond jest na wysokim poziomie.


MINUSY...
... produkcji pojawiały się sukcesywnie w trakcie przechodzenia fabuły.

Pierwsze co mnie irytowało, to sterowanie postaciami (mówię tutaj o Jodie i Aidenie). Jodie w niektórych etapach porusza się jakby miała rozwolnienie, a droga do toalety daleka i przy każdym gwałtownym ruchu miałaby popuścić. Brakuje w tej grze, przycisku który by częstował Jodie biczem, żeby zaczęła biec. W scenach akcji widać, że toaleta jest już blisko i Jodie zamienia się w sprintera motywowana wypróżnieniem się za rogiem. Aiden, gdy gra pozwoli nam go aktywować... tak nie zawsze możemy tego dokonać. Ten byt posiada dziwaczne ograniczenia, ale najpierw sobie coś wyjaśnijmy. Aiden, bezcielesny byt, który unosi się dowoli w każdym kierunku, przenikanie przez ziemską materię nie robi dla niego problemu, jedyne co go ogranicza to odległość od Jodie… czy tak właśnie nie jest? Nie. Niby Aiden od dziecka towarzyszy Jodie, ale nie możemy go kontrolować w każdej sytuacji. Jak na początku gry możemy sobie dowoli fruwać po pomieszczeniu, przenikać przez ściany na odległość około 50 metrów, tak raz możemy oddalić się na kilkaset metrów, czasami możemy odlecieć zaledwie na 5 metrów. W niektórych misjach ściany, drzwi, szyby, drzewa itd. są zbudowane z tajemniczego tworzywa które uniemożliwia przenikanie. Widocznie twórcom nie za bardzo chciało się tworzyć tych kilku pobocznych pomieszczeń. Aby podkreślić głupotę tego ograniczenia to w jednej misji gdzie znajdujemy się na zewnątrz stoją domostwa, Aidenem możemy oblecieć dom, ale już do niego nie przenikniemy. Taka ciekawostka.


A i jeszcze jedno, jazda konna… w jednym z etapów życia Jodie możemy jeździć konno, „jeździć” w tej wypowiedzi jest mocno naciągane. Przez prawie 5-6 minut rzucałem bluzgami w stronę teleodbiornika, a moje nerwy były spowodowane sterowaniem konia. Zwierzę reaguje na nasz najmniejszy przechył gałki i przy milimetrowym przesunięciu w lewo koń od razu robi zwrot o 90 stopni… robiąc tak w biegu, zatrzymuje się. Hehe biegu… koń ma tą samą przypadłość co jego ujeżdżaczka, przy wciśniętym „gazie” sobie spokojnie idzie, nagle biegnie, później bez powodu zwalnia i znów przyspiesza. Dodając jeszcze nakierowywanie konia do celu i jego zatrzymywanie się na środku drogi przyprawiały mnie o nerwicę (nawet jak sobie przypomnę o tym to mam nerwa). Wiecie jaka była tajemnica sterowaniem konia? Wystarczy trzymać R2 (czyli „gaz” do dechy), a koń sam biegnie do celu… co? WTF?! Takiego se pizłem Facepalma że do dzisiaj mam ślad.

Wiecie że ograniczenia na tą grę są tak wielkie że nawet zaangażowanie graczy zostało zminimalizowane chyba do kompletnego minimum. Gry nie da się… przegrać, nie uda nam się uzyskać utęsknionego „GAME OVER”. Możemy uruchomić grę, położyć Pada na stole i oglądać film. Gra sama się przechodzi. Przegrać w tej się nie da, bez względu jak byśmy się starali. Uwierzcie mi, próbowałem wszystkiego… Zamarznięcia, upieczenia się, upadków z przepaści, ba! Nawet chciałem zostać schwytany przez policję… Nic. Domyślam się że to jest nie możliwe, ponieważ Prolog pokazuje Jodie dorosłą i po przejściach. W innych grach jak umarłeś, to gra wywalała Tobie wielki napis „You are Dead (Looser)” i zapindalaj poziom od nowa, starając się tym razem nie zginąć. Widocznie i to dzisiaj wychodzi z mody.


Do powyższych minusów muszę niestety dołożyć grafikę, a zastanawiałem się nad tym dosyć długo, czy grafika w tej grze jest plusem czy minusem. Owszem, jest ładna, szczegóły w ciasnych pomieszczeniach są dopracowane, tutaj chylę czoła przed grafikami. Co innego tyczy się grafiki w otwartych lub dużych lokacjach. Skały i góry kanciaste, skonstruowane może z 10 polygonów, tekstury rozmazane i mało czytelne. W czasie dużych wodotrysków, wybuchów i akcji na ekranie gra potrafi zwolnić. Postaci są bardzo ładne i starannie wymodelowane, czasami tylko wyglądają… plastikowo.

Nie rozpisując się już za bardzo, podsumuję cały tytuł w kilku zdaniach.
Szczerze mówiąc gra mnie wciągnęła i bawiłem się przy niej przednio. Odskocznia od typowych gier akcji - ta pozwoliła mi odpocząć od wysiłków których wymagały inne produkcje. Historia opowiedziana w tej grze (może to nazywać poprawnie, filmem interaktywnym?) wciąga i sprawia że współczułem głównej bohaterce. Przyznam się bez bicia, że są momenty gdy łezka mi się w oku zakręciła i jak przy dobrym filmie potrafiłem się wzruszyć (jak przy oglądaniu sceny z Króla Lwa). Mimo błędów, topornego sterowania i momentami gdzie wydaje się, że gra się zatrzymała i nudzi, polecam ten tytuł.
Jeżeli nastawicie się na fabułę i przyjmiecie raczej rolę widza, nie gracza, powinien ten tytuł się Wam spodobać.

Chyba też powinienem wystawić ocenę:

3+/5