W przypadku tej gierki nie ma się co napalać na szybką platynę. Najlepiej wszystko robić pomału, na spokojnie; przeczytać poradnik i zaplanować kolejne etapy. Na stronie PSTrophies długi czas ocena trudności oscylowała wokół 9/10 (teraz już jest nieco mniej), co mnie trochę zniechęcało, ale jak gierka pojawiła się w Plusie, to zaryzykowałem. Oceniam na 7, chociaż odczucia mam trochę mieszane, bo wydaje mi się, że Muramasa jest łatwiejszy niż Guacamelee na PS Vita (którego trudność platyny oceniałem na 6). Na dziś dzień Muramasa Rebirth posiada 3 ultra rzadkie trofiki, więc warto pomęczyć

Nawiązując konkretnie do samej rozgrywki, to jedynym "pain in the ass" jest walka z kilkoma bossami na poziomie Fury (na Fury giniemy od jednego ciosu). Opinie w necie są takie, że kampania Kisuke jest łatwiejsza. Ja, paradoksalnie, męczyłem się tam z "pająkiem" i ostanim-podwójnym bossem jakieś 15-20 razy. Jeśli chodzi o kampanię Momohime oraz Jaskinie Zła, to nie miałem żadnych problemów. Generalnie platyna jest po prostu bardziej czasochłonna niż trudna. Gdy wbijamy w jakiś pozornie trudny moment, wystarczy popróbować kilka razy i nauczyć się schematu.

Muszę przyznać, że jestem wielkim fanem klimatów rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni (tudzież, broń Boże, nie chodzi mi o jRPG) i MR bardzo mi podszedł. Natomiast zdaję sobie też sprawę z tego, że jeśli ktoś nie gustuje w "japońszczyźnie", to MR może go znudzić po pierwszym przejściu (backtracking przede wszystkim). Tak więc z jednej strony zachęcam, z drugiej ostrzegam. Gdyby ktoś miał problemy z poszczególnymi pucharkami, jakieś pytania czy coś, to śmiało do mnie pisać. Doradzę i pomogę jak tylko będę mógł.

Za jakiś czas dopadnę DLC, więc pewnie także podzielę się przeżyciami