W końcu, udało się

Defiance jest ciekawym doświadczeniem. O samej grze pisałem już w innym temacie (przeklejam tą treść tutaj)

================================================== =================================

"Jest to pierwsza gra, o której postanowiłem coś napisać, ponieważ pozytywnie mnie zaskoczyła i zapowiadają się ciekawie spędzone 300 godzin do platy. (68 ludzi na świecie ma 100% więc takie 100% to jak dwadzieścia ).
Jak na oko typowego gracza Defiance w którego pograłem półtorej godziny to jeden wielki MIX gier. Bronie (a nawet wersje zadające obrażenia Corrosive), tarcza która się ładuje po czasie, ranki za różne pierdoły to po prostu to samo co w Borderlands.
Mechanika poruszania się i strzelania jest praktycznie taka sama jak była w grze James Cameron - Avatar the Game, co ciekawe świat Defiance nieco przypomina ten z Avatara (dżungla, duże grzyby i inne takie sci-fi).

Skille to ta sama sprawa co w każdym innym MMO, całe rozbudowane drzewko oferujące całe mnóstwa pierdół, takich jak szybsze przeładowanie, obrażenia... ach, znowu się to z Borderlandsem kojarzy . W końcu to gra na pukawki a nie na dzidy i miecze.

Kolejna rzecz działająca ogromnie na plus to tworzenie "Party", czyli grupy ludzi/znajomych którzy są specjalnie oznaczeni na mapie i wędrują razem z nami robiąc questy i zabijając różne mobki, od stworów do ludzi aż po ich wersje zmutowane (Fallout, it's that you?).

Jest to zdecydowanie gra do grania w grupie ludzi i jak na razie luźna pogrywajka w której odkrywa się rzeczy wzięte z innych gier/stworzone przypadkowo przez twórców/lub "ekhem"...zainspirowane innymi grami* oraz furaniem za trofeami. Nie jest to krytyka, ponieważ fajnie się prezentuje te wymieszanie.

* - niepotrzebne skreślić"

================================================== =================================

Napiszę coś o samych trofeach.

Nie ma w Defiance trudnych trofeów. Większość jest łatwa, dwa czasochłonne i kilka średniawych multiplayerów. Na szczęście Mroziku znalazł jakiegoś 11 latka, który pomagał nam w większości trofek i sypał nam itemy (w zamian bycia jego trÓ kÓmplem, rzecz jasna :P). Bez niego siedziałbym jeszcze z miesiąc przy tym, ponieważ tryb PvP jest cholernie niesprawiedliwy i niezbalansowany.

Przy Defiance spędziłem +/- 4 miesiące. Nie było to aż takie złe i nudne, bo jest tutaj co robić. Mapa prawie dorównuje wielkości Skyrimowi, jest dużo miejsc do robienia "minieventów", tu Arkfall, tu zaraz znowu coś innego. Ale wiecie, ile można robić to samo.
Z równo 2700 lvlem zrobiłem wszystkie puchary, nie trzeba specjalnie expić i się zamulać, polecam granie z ekipą. Mi się udało pograć 2 miesiące z ludźmi, potem słuchałem tylko odpowiedzi "a nie chce mi się", "a nie mogę", "a to sramto" i niestety tak z miesiąc działałem sam (gdzie z początku było aż 7 osób chętnych na granie z czego tylko 3 grało raz na jakiś czas). Nieładnie.

Gra 7.5/10, 4/10.


Jako że dziś niedziela to jeszcze chwila na ogłoszenia parafialne...
Jeszcze przez jakiś miesiąc/dwa, potrzymam grę na dysku gdyby ktoś zgłosił się po przedmioty które zamierzam rozdać http://www.ps3trophyclub.pl/showthre...light=defiance