Po 2 latach i 8 miesiącach nareszcie wpadła platyna. Było to moje drugie podejście do tej gry od czasu gdy była w plusie i po prostu ukończyłem ją na normal (czasy gdy pucharki jeszcze mnie nie interesowały) drugie i skuteczne podejście zawdzięczam kwestii przypadku albo po prostu małej ilości miejsca w bagażu. Jadąc na wakacje obawiałem się kiepskiej pogody więc zabrałem PS TV bo tylko ona mieściła mi się do walizki a na niej miałem tylko Guaccamelee. Wydawało mi się, że grę znam więc od razu użyłem kodu na tryb Hard wieczorami po męczącym dniu z dzieciakami siadałem ze zgrzewką piwa i cisnąłem. Szybko jednak okazało się, że gra to jakieś 9/10 trudności, zaciąłem się i grę porzuciłem. Zacząłem czytać, szukać i wertować. Z tego tu wątku dowiedziałem się o glitchu na odnawianie życia niestety na PSTV kalibracji nie ma więc grę męczyłem dopiero po powrocie do domu i tu systemem kroczków, po kawałeczku do przodu nareszcie zdobyłem platynę. Gra jest warta uwagi, można się zrelaksować jednocześnie dostając szału. Tak jak poprzednicy napisali wymagany jest wysoki współczynnik giętkości palcy dzięki glitchowi daje 5/10 w trudności.
Mała rada - przy zbieractwie polecam zacząć od Orbów - po zdobyciu 5 z 6 nasze ptaszysko zaczyna latać co znacznie ułatwia dostanie się do wielu skrzyń - nie trzeba wtedy kombinować tylko na cwaniaka dolecieć i już.