U mnie jest to Magus. Niby gra ma tam jakąś fabułę /dubbingowane 'lord mejdżys' robi robotę/, ale całokształt wykonania, począwszy na mechanice, przez balans gameplayu, na technicznych aspektach kończąc, jest tak fatalny, że moc crapa jest w tej grze bezdyskusyjna. Grałem, może nie płakałem, bo w odmóżdżającym parciu przez siebie spamując jeden przycisk jest coś oczyszczającego. Jedno jest jednak pewne, gdyby nie pęd za łatwymi platynami człowiek ominąłby takie precle. Bez bicia przyznam, że sięgając po Magusa nie wiedziałem jaki to syf. Kierowałem się jedynie łatwością dzbana, a sam gameplay obnażył się dopiero do wejściu w szpila. Są jednak tego pozytywy, jest o czym pisać, growa wiedza rozbudowana, kasztany też warto znać