Czasem lubię wetknąć kij w mrowisko, a teraz cieszę się jak rasowy troll
Słuchajcie, najważniejsze jest to, że jak ktoś wbija platynę w Terminatorze, Hannie Montannie (), czy innym tałatajstwie, to czy za miesiąc, rok, dwa nie będzie się pukał w czoło mówiąc: ale ja jestem debilem, że to robiłem i jeszcze hajs wydałem...
Ja obecnie jestem na etapie pukania się w czoło (już mi się od tego skóra przeciera na palcach...) że potrafiłem być taką kredką, że latałem jak upośledzony szympans z rozwolnieniem, szukając ostatniego kryształu w inFamous. Jak ja mogłem popierdzielać po lokacjach Assasins Creed 2, szukając piórek, skoro czekały na mnie inne fantastyczne gry? No i co? Ano nic... Z lekcji nie wyniosłem nic poza odciskami palców, bo w inFamous 2 znów zbierałem znajdźki (bo jest ich mało i są zaznaczone na mapie - tak sobie tłumaczyłem), ale za to w AC:Brotherhood, gdzie znajdziek było mniej, powiedziałem - DOŚĆ! Głupia platyna nie jest warta tego, by latać za znajdźkami 6h, jak w tym czasie mogę się pobawić kolejnym tytułem.
Teraz brakuje mi jednej bramki w NFS:MW i chyba dla zasady jej nie znajdę
(Albo znajdę, stanę obok, zrobię fotkę i zamieszczę obok gamercard ;D)
Jeden lubi jabłka, a drugi jak mu nogi śmierdzą... Ale jak drugi pierwszemu zaczyna wciskać, że ma fajne hobby, to niech się nie dziwi, że pierwszy ma mindfuck'a.