Zawsze mnie zastanawiało, co twórcy chcą osiągnąć robiąc gry z filmów lub filmy z gry. Teraz na przykład wyszedł film Assassin Creed i podobno jest mega słaby. Dostał on ocenę 3/10 od większości krytyków filmowych i wypomniano mu monotonię, oczywistość i brak zaskoczenia. Nie inaczej jest w grze pod tytułem Toy Story Mania!

Ubóstwiam tą bajuchę. Jak miałem 5 lat to wyszła wtedy pierwsza część i znam ją na pamięć, tak samo jak Króla Lwa. Najlepsze bajki Ever, wychowam na nich swoje dzieci kiedyś . Jeszcze na kasecie video (pamiętacie takie? ), mam je do dziś, tak samo dwójkę. I dlatego się pytam, po co użyto wątku Toy Story do zrobienia takiego g*wna zwanego Toy Story Mania!?

Cały sens gry w pigułce:
- strzelamy do tarcz różnymi przedmiotami pokroju: ciasta, jajka, rzutki
- tarcze od razu po ich rozwaleniu pojawiają się w tym samym miejscu (przysłowiowy Magus, R2 i do przodu)
- czasami pojawi się inny tryb coś a'la kręgle, tu tak samo spamujemy R2 i to tyle

Innego sensu jak usłyszenie 50 razy dźwięku wpadającego trofeum tutaj nie znajdziesz.
Trzeba o tym powiedzieć, że do wbicia platyny wymagane są dwa kontrolery (ewentualnie PS Move na którym też da się grać ponoć) ( Partner Up)

I tak na zakończenie. Uważam, że grę na podstawie filmu potrafią robić tylko ci od serii LEGO (chociażby The Force Awakens którego bardzo polecam). Grałem w Avatar The Game, King Kong (PS2) i takie gry jedynie odbierają godność danej marce. Może istnieje gra idealna z filmu, lecz na tą chwilę o takiej nie słyszałem i nie widziałem.

Gra: 2/10. 1/10. Tylko dla trophy hunterów.