W końcu wziąłem się za nadrabianie klasyki...

Po obejrzeniu pierwszego odcinka Miasteczka Twin Peaks będziesz uzależniony. Będziesz chciał poznać rozwiązanie zagadki. Będziesz chciał zobaczyć jeszcze tylko jeden odcinek. Sielanka miesza się tutaj z chorymi akcjami rodem z koszmarów. Klimacik grozy jest budowany przez umiejętne ujęcia kamery, genialną grę aktorską i jeszcze lepszą ścieżkę dźwiękową. Gwarantuję, że oglądając to w nocy nie raz i nie dwa ciarki przebiegną ci po plecach. Nie potrzeba hektolitrów krwi, obcinania kończyn i widocznej perwersji na ekranie aby stworzyć coś wybitnego w temacie interesującego kina grozy.

Duet reżyserski David Lynch i Mark Frost stworzyli coś naprawdę wspaniałego. Stworzyli senne miasteczko z na pozór normalnymi mieszkańcami, którzy jednak skrywają mroczne tajemnice. Smaczku dodają wątki paranormalne. Widz ma swoje typy, coś układa sobie w głowie, próbuje się domyślić, ale twórcy umiejętnie bawią się z odbiorcą. Od powstania serialu minęło już ponad ćwierć wieku, a on nadal jest jednym z najlepszych jakie dane ci będzie obejrzeć. Ja jestem zahipnotyzowany. Jeszcze nie skończyłem drugiego sezonu, ale już polecam.

Serial składa się z dwóch sezonów. Nakręcono również pełnometrażowy film będący prequelem do sezonu 1, ale który to podobno obowiązkowo trzeba obejrzeć, aby lepiej zrozumieć całość.

Co ciekawe po 25 latach w roku 2017 serial powrócił i obecnie jest emitowany w HBO - z tymi samymi aktorami!