No ja musiałem zaryzykować, bo nie dość, że grzała jak oszalała to jeszcze do tego wiatrak wchodził na 5-6 bieg i po godzinie grania już główkę rozrywało od tych decybeli a o katorgach, jakie przechodziłem, przy oglądaniu jakiegoś filmu nie wspomnę. Liczyłem się z tym, że coś pójdzie nie tak. Ucząc się na błędach, egzemplarz śwagra naprawiłem. 1:1 No i obiecałem sobie, że jak moja konsolka się spsuje, to nie pobiegnę kupić nowej. Life goes on, o 15.00 załapałem YLOD a przed 19.00 już nowa slimka stała nad TV. Mina mojej żony na ten widok - BEZCENNA