Dźwięcząca platyna #261

Przyznam, że spędziłem przy DR4 naprawdę sporo czasu. Zeszło mi bowiem 142h w singlu i 43h w multi. Ale w większości tego czasu bawiłem się naprawdę dobrze. Dawno nie natrafiłem na grę sanboskową w której tak zabawnie eksplorowałoby się wykreowany świat. Kultowy w serii bohater Frak West powraca do Willamette, czy miasteczka z pierwszej części. W końcu zrezygnowano tu z cały czas wiszącym nad nami zegarem odliczającym czas do kolejnej misji, dzięki czemu spokojnie można się oddać zwiedzaniu tego całkiem dużego obszaru. Mamy startową lokację - centrum handlowe, oraz dzielnicę samego miasta. Są znajdźki do zbierania, umiejętności do odblokowywania, schematy ciekawych broni kombinowanych. Jest czym się zająć. A walka z zombiakami daje masę frajdy. Praktycznie wszystko co chwycimy w łapy może posłużyć do walki. A zombiaki występują w prawdziwych hordach. To nie są małe grupki. Jak znajdziemy się w mieście i zobaczymy ten prawdziwy tłum liczący setki naraz robi to wrażenie. A jak zabawnie takie tłumy się przerzedza pojazdami... Minusem jednak jest obecność bugów. Potrafią się niestety przytrafić dość często. Najgorszy jest jednak w tej kwestii tryb online. Ile razy wywalało nagle mnie innych graczy to nie zliczę. Praktycznie co druga gra kończyła się źle. Nie przypominam sobie, aby w jakiejś innej grze całościowo tak źle coś działało. Poza tym tryb ten jest taki sobie i wydaje się zbędny.

Trudność oceniłbym tak 5-6/10. Głownie chodzi o czas. Zrobienie wszystkich wyzwań fotograficznych, eksploracyjnych i walki będzie też wymagało poszperania w necie nad rozwiązaniami, bo nie wszystko jest łatwe do wykonania. Przejście na najwyższym poziomie to żaden problem jeśli zostawimy je sobie na koniec. Po wbiciu reszty pucharków z dopakowaną postacią odpalamy nową grę na tym samym slocie zapisu i nawet się nie zatniemy. Generalnie nie ma pucharków do przeoczenia, ale wydaje mi się, że jedno z wyzwań sieciowych można uwalić, jeśli się nim szybko nie zajmiemy. Chodzi o to, aby stracić ponad połowę punktów zdrowia i przeżyć po upadku z wysokości. Jeśli za bardzo rozwiniemy postać może to się nie udać nawet z najwyższego punku w grze - makiety latarni morskiej w jednej z części centrum handlowego. A tak to najwięcej problemów sprawia online. Po pierwsze to te problemy ze stabilnością sesji. A trzeba np. zrobić zdjęcie czterem innym graczom jednocześnie, uleczyć 3 różnych graczy w jednej sesji itd... Ocucanie innych graczy będzie wymagało ustawki, bo samo nie wpadnie. Ja zrobiłem sam wszystko i miałem raptem 7/50. Nie często się trafiają ginący gracze, którym trzeba pomóc. Jakoś udało mi się to wbić na ustawce z graczem z Francji. Dogadaliśmy się łamanym angielskim i w bólach przy serii disconnectów w końcu się udało. Pozostałe próby też potrafią być denerwujące, bo podczas gry odnosi się wrażenie, że zamiast kooperacji wszyscy uderzają w ich robienie. A w danej sesji tylko jedna osoba ma szansę zyskać jakiś progress w danej próbie.

Tak czy siak mógłbym polecić DR4 dla singlowego grania. Bardzo przyjemny i wesoły sandboks o koszeniu zombiaków. Jak ktoś lubi takie abstrakcyjne likwidowanie truposzy to warto się w grę zaopatrzyć.