Podsumowanie grudnia 2017.
Był to dla mnie pechowy a jednocześnie bardzo owocny miesiąc. Rozpoczął się od zakupu PS4. Wraz z konsolą dostałem grę Far Cry Primal. Już po kilku dniach cieszyłem się platyną w tym tytule, sama gra jakoś nie zaskoczyła mnie pozytywnie, nie było tego efektu WOW jak przy moim pierwszym tytule PS3 „Uncharted 2”. Cóż jeśli chodzi o grafikę to już od kilku lat jestem usatysfakcjonowany obecnym poziomem. Trudność platyny to 2/10 – większość pucharków wpada sama, nie ma online, ani też trofeów, które można by pominąć. Czas poniżej 30 godzin jak na sandboxa również nie jest wygórowany. Ocena samej gry 6/10 dlatego że zebrała kilka minusów – wtórność, wkradająca się w grę nuda i miałka fabuła, jednak wolę „normalnego” Far Cry’a.
W przerwach od przygód Takkara „szpilałem” w darmowego World of Tanks. Grę znam z PC – choć nie można powiedzieć że byłem jej jakimś „maniakiem”. W sumie to dziwne bo w realnym życiu nosiłem czarny beret w wojsku. WoT na konsolę jednak bardziej mi przypadł do gustu, widocznie przez te kilka lat odzwyczaiłem się od grania myszką i klawiaturą i zdecydowanie posiadam większe „skille” grając dualshockiem. Świetnie że gra jest w systemie free2play i na pewno co jakiś czas będę do niej powracał.
Po 15 dniach od zakupu konsoli dualshock 4 odmówił mi posłuszeństwa, po prostu postanowił się nie włączyć w pewien grudniowy poranek, podpinanie pod ps3 też nic nie dało więc z hukiem wylądował w sklepie. To największa porażka miesiąca, którą przekułem w sukces, mianowicie postanowiłem czas oczekiwania na naprawienie pada przeznaczyć na dokończenie kilku gier PS3.
Zacząłem od WRC4. Platyna bardzo prosta, jednak nużąca, a sama gra, no cóż 5/10, nic w niej odkrywczego nie było, menu i kariera na średnim poziomie, grafika i zachowanie pojazdów na „oesach” zdecydowanie poniżej średniej. Trudność platyny oceniam na 3/10, poziom o jedno „oczko” podniósł tryb multiplayer, polegający na przejechaniu 3 godzin na rajdowych trasach.
W dalszej kolejności zabrałem się za dobicie kilku brakujących pucharków w AC Rogue, zdecydowanie jestem fanem tej serii i ta część przypadła mi do gustu 7+/10. Sama platyna należy do bardzo przyjemnych, choć jest co robić bo trzeba zsynchronizować wszystkie sekwencje i pozbierać wszystko co jest zaznaczone na mapie, to jednak przy tego typu grach bawię się najlepiej, trudność oceniam na 3/10.
Lista gier na dysku zaczęła maleć więc zabrałem się za Murdered Soul Suspect, może i ta gra jest krótka, niezbyt ciekawa graficznie, jednak fabuła bardzo trafiła w mój gust i sprawiała że chętnie śledziłem losy głównych bohaterów - 7/10. Jakoś wyjątkowo nieźle idzie mi w grach detektywistycznych Heavy Rain, LA Norie, Testament Sherlocka, CSI – wszędzie platyny, tak więc nie mogło być inaczej i tym razem. Tym bardziej że platyna w tej grze jest banalna 2/10, należy pozbierać wszystkie znajdźki, które nie są specjalnie poukrywane. Zresztą miałem zamiar zrobić wszystko sam aż doszłem do lokacji w muzeum i nagle wchodząc na drugie piętro po otwarciu drzwi widziałem wielką pustkę, pomogło ponowne zainstalowanie gry, za drugim razem robiłem już wszystko z filmikami aby uniknąć frustrującego trzeciego z rzędu przejścia gry.
Z braku laku dobiłem sobie z małolatem trofea co-op w DIRT Showdown i F12013 oraz zakupiłem GTA San Andreas, miło było wrócić do gry w którą grałem w młodości, dodatkowo grafiki pucharków są przekozackie. Zbliżały się jednak święta a o dualshocku 4 ani widu ani słychu (w międzyczasie zdążyłem kupić GTAV, AC Ezio Collection i subskrypcje PS+ z myślą o graniu na czwórce). Pojechałem więc do sklepu i okazało się że pad był przyjęty dopiero po 11 dniach do serwisu, rzuciłem więc komentarz „że sam bym go szybciej zaniósł do tego Złotowa niż oni go wysłali”, następnie po dalszych narzekaniach i tekstach „że mi dziecko zostanie bez konsoli na święta” dostałem zniżkę 5 (!) złotych na drugiego dualshocka. Niepozdrawiam więc sklepu mediaexpert w Lublinie. No ale cóż pada kupiłem i z małolatem gramy. On w multi GTAV, idzie mu całkiem nieźle bo już 50 level online w kilka dni zrobił. Ja z kolei powróciłem do korzeni i zaczęłem przygody Ezio w Assassins Creed II, które swego czasu bardzo uwielbiałem i było moją czwartą platyną w karierze. Gdy już na moim widnokręgu widziałem piątą platynę w mijającym miesiącu, nagle okazało się że jedno z piórek Petruccia jest zabugowane i go po prostu nie ma. Niezrażony kolejną porcją pecha zacząłem grać od nowa tylko dla tego pucharka, no i powiązanego z nim założenia peleryny rodu Auditore we wszystkich lokacjach. Moja rada po odblokowaniu kolejnych dzielnic/miast od razu ruszajcie zsynchronizować punkty widokowe i zróbcie piórka z danej lokacji. Tak więc sylwestra spędziłem na dobijaniu tych pucharków i o 2 w nocy wpadła upragniona platynka. Pewnie każdy normalny człowiek gdzieś tam balował ale kto powiedział że łowcy pucharków są normalni? Same przygody Ezio oceniam na 9/10, świetna fabuła i lokacje (Florencja, Wenecja) przysłoniły mi minusy – błędy i „kulawe” sterowanie. Trudność to ze względu na konieczność powtarzania gry 3/10.
Plany na styczeń – AC Brotherhood i Batman od Telltale oraz dokończenie dokupionego niedawno Trine.
Pozdrawiam wszystkich trofeowych maniaków, życzę dużo sukcesów w 2018 roku i zachęcam do podsumowania Waszych miesięcy w konsolowo-trofeowym świecie.