Czy spodziewaliście się po twórcach Ratcheta&Clanka, czyli słodkiej kolorowej gierki, że zrobią pizgankę z alienami/mutantami/roboufolami? (jakkolwiek to się nazywa i skąd pochodzi )

Gra skojarzyła mi się od razu z Painkillerem, dużo rzeczy te dwie gry łączy i dlatego w to zagrałem. 4/5 gry przeszedłem z Mrozikiem na podzielonym ekranie, końcówkę sam, bo leży biedak w chacie teraz z 39 stopniową gorączką. Tryb Superhuman jest łatwiejszy niż CoDowy weteran, wystarczy strafować między osłonami i uważać na Augerowców - czyli tacy cheaterzy w Resistance, którzy skanują ściany i mają wallhacka w lunecie... legalnego . Dużych panów z Atomizerem wystarczy obrzygać... na grę jest masa ułatwień.

Końcówka gry ze snajperami i arena na młoty, to dwa trudne momenty w grze i na nich utykałem, reszta to może z 1 zgon i cały czas do przodu. Końcówka gry poszła mi łatwiej, niż na normalu, umiejętne użycie rakiet, mutatora i zaorane. Po krótce, gra była łatwa, miła i sflaczała od wnętrzności wrogów. I like it!

Post krótki bo i tak nikt całości nie czyta

Gra 8/10, 4/10.