Jako, że świeżo miała premierę gra Injustice 2 postanowiłem się podzielić moimi spostrzeżeniami dotyczącymi wątku fabularnego tej serii i może wywołać jakąś ciekawą dyskusję.

Otóż pierwsza część zaczynała się (to żaden spoiler) sytuacją, gdy Joker zatruwa Supermena zdaje się gazem stracha na wróble. Ten w konsekwencji mając zwidy niszczy całe Metropolis. Ginie masa ludzi. W tym Lois Lane wraz z nienarodzonym dzieckiem Supermana. Znany hero pęka. Zabija Jokera gołymi rękami (co w jego przypadku żaden problem) i postanawia już nigdy nie dopuścić do podobnej sytuacji. Pojawia się reżim przezeń kontrolowany wraz bohaterami, którzy przyjęli ten pogląd na sytuacje.

Batman jak to Batman. Pacyfista się przeciwstawia. Nie wiem, jak wam, ale wg mnie w tym komiksowym świecie idee Batmana nie działają. Ile razy zamykał tych najgorszych typów, a oni zawsze jakoś wyleźli na wolność i padały kolejne ofiary. Nie twierdzę, że powinni zaraz zabijać wszystkich łotrów, ale takiemu Jokerowi np ewidentnie się należy. Ja jestem za wizją Supermena. Podoba mi się to jego mroczne podejście. Wreszcie wykreowany jest na kogoś więcej niż kolejnego krystalicznego typka z peleryną. Powstał taki potężniejszy Punisher. Według mnie nadało to w ogóle całej tej komiksowej historii dużo klimatu. To już nie typowe walki tych dobrych z tymi złymi. Kiedy granica się zaciera jest zdecydowanie najciekawiej