Pokaż wyniki od 1 do 4 z 4

Wątek: Lords of the Fallen

Widok wątkowy

Poprzedni post Poprzedni post   Następny post Następny post
  1. #4
    Awatar Pinkotka
    Dołączył
    Jun 2011
    Mieszka w
    Jabłonna
    Posty
    2,050
    Post Thanks / Like
    Siła reputacji
    10
    Gamer IDs

    PSN ID: Pinkot1
    Cytat Zamieszczone przez Kraszu Zobacz posta
    Grali Wy?
    Grali i zabierają się za DLC. Dużo czasu minęło i trochę się obawiam o swoją kondycję, bo niestety bezstresowe przebieganie przez ten tytuł, to kwestia przede wszystkim wprawy. Przypuszczam, ze tej (po prawie pięciu miesiącach) już brak.

    Mnie gra bardzo się spodobała. W stu procentach mój klimat. Taka uproszczona i o klasę łatwiejsza siostra Soulsów, przy czym absolutnie nie jest to zarzut.
    Nie wiem, jak Wam idzie, bo temat trochę przycichł, ale jeśli chodzi o samą rozgrywkę, to wszystko jest kwestią dobrania odpowiedniej klasy i ekwipunku. O ile np. w Soulsach bawiłam się w miksowanie broni, łączenie ich z talizmanami, pierścieniami, zbrojami w taki sposób, żeby osiągnąć jak najlepsze statystyki, tutaj musiałam radzić sobie inaczej i powiem szczerze, ze trochę brakowało mi takich możliwości.

    Zbroje są, ale czy tak bardzo chronią przed obrażeniami fizycznymi, jak to opisał Wredny? Sama nie wiem. Ciężkich zbroi nie cierpię i nie używam, a przy średniej bądź lekkiej klasie pancerza, zbyt wielu ciosów nie byłam w stanie przyjąć Więc, jak to zwykle bywa w moim przypadku, postawiłam głównie na walkę dystansową. Zaczęłam grę od łotrzyka i z umiejętnościami łotrzyka kontynuowałam w NG+ i NG++. Rękawica wzmocniona odpowiednią runą, czary typu Dźgnięcie i Przejście oraz wydropione z Wyznawcy Pazurzysko (ta broń, przy ataku alternatywnym, zadaje obrażenia nawet przez ściany), to było w zasadzie wszystko, czego w grze używałam. Dojście do platyny zajęło mi jakieś 30 godzin, więc chyba niedużo.

    Na każdego bossa jest sposób. Wszystko to kwestia prześledzenia ataków, które są bardzo powtarzalne. Jeśli ginęłam więcej niż 3 razy na bossie, to tylko dlatego, że trzeba było zabić go albo w odpowiedni sposób, albo bronią narzuconą przez twórców. Nie mówię o pierwszym przejściu, bo tam padałam częściej, ale w NG+ i dalej, wielokrotnie udawało mi się pokonać bossa praktycznie bez doznania obrażeń. Ćwiczenie się w cierpliwości i atakowanie w odpowiednich momentach - to w zasadzie wszystko. Dodatkowo, prawie na każdej planszy dało się znaleźć sposób na nie do końca "uczciwą" walkę. Jakieś drzewo, kapliczka, odpowiednie ustawienie czy użycie czaru i robiło się zabawnie. Wybaczcie, ale nie nadaję się do smagania wroga mieczem.

    Nie pamiętam już dokładnie, ale wiem, że jak ogarnęłam mechanikę, to grałam jak narkoman, dopóki nie wpadła platynka, a później jeszcze trochę
    Grę polecam i dla mnie to była przyjemność. Bardzo lubię takie klimaty.
    Ostatnio edytowane przez Pinkotka ; 14-04-2017 o 20:31

  2. Thanks Radzik90, Brak, Kraszu thanked for this post

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •