Dźwięcząca platyna #231

O samej grze nie będę się dużo rozpisywał. Monolog mój jest dostępny w TYM temacie. Drugi raz jednak się pożalę na małą ilość polskich głosów. Liczyłem na więcej narratora Piotra Fronczewskiego. No i technicznych aspektów nie mogę tu przemilczeć. Gra lubi przyciąć bohatera, loadingi dłużą się niemiłosiernie, a i klatki spadają.

Co zaś tyczy się pucharków... Trudność dla mnie 5-6/10. Powinienem dać większą, bo wszystko po omacku sam musiałem kminić. Nie pamiętam kiedy ostatni raz jakąś grę tak mieliłem. Ukończyłem ją chyba z 25-30 razy. Co prawda całą z 4-5, ale pozostałe grania od połowy to też nie mało. Ile tu było prób, domysłów, starań. Każdy kto gra z poradnikiem to sobie leci wesoło. Spróbujcie kiedyś tak bez Zupełnie inna skala wyzwania. Problemy sprawił mi początkowo Bóg w ludzkiej skórze związany z konkretnym zakończeniem. Najgorsze jednak były trofea Memovira oraz Łajdak. Niby wiadomo co trzeba robić, ale nie chciało załapać. Jak ja się cieszę, że już mam to z głowy. Po tylu przejściach i godzinach spędzonych w tej grze oczywiście mi to wszystko obrzydło, ale muszę przyznać, że Torment to kawał świetnego klasycznego RPGa, którego na konsolach nie uświadczycie za często. I mniejsza o techniczne rzeczy - to co najważniejsze, czyli klimat i pomysł na gamaplay, decyzje, korzystanie z umiejętności jest tu wykonane naprawdę zacnie. Cieszę się, że jednak kupiłem Tormenta na premierę.