Na wstępie chciałbym bardzo podziękować Gienkowi za pożyczenie tej gry

Historia opowiedziana w tej części jest bardzo dobra. Wejście summonów oraz 3 walki w story mode moim zdaniem są zrobione na bardzo wysokim poziomie i są to chyba najlepsze walki z całej serii Final Fantasy jakie grałem. Świat oraz lokacje cieszą oko. Mamy tutaj góry, morze, stawy, bagna, dżunglę, tak więc twórcy zrobili kawał dobrej roboty, a jeśli dodamy do tego genialny soundtrack to wychodzi super gra. Ponadto system walki, która jest zrobiony w czasie rzeczywistym nareszcie jest na poziomie, a nie jak to miało miejsce w Type 0 HD. Widać, że twórcy mieli pomysł na grę.

Niestety są też minusy. Magia moim zdaniem jest tutaj zdewaluowana. Tak naprawdę magii to ja używałem by zdobywać więcej expa (debase coin, debased banknote, debased silverpiecie, rare coins). Zrobiłem też magię, gdzie miałem użyć 35 Blizzary, Firagi oraz Thundary i po skończeniu gry zostało mi jeszcze 8 użyć. No przez całą grę użyłem sobie, aż 27 tego czaru. Nie podobało mi się to, że na początku musiałem przesypiać noc i nie mogłem sobie zwiedzać krainy, ponieważ w nocy wyskakiwały takie potwory, że od razu mogłem zginąć. Dopiero po poświęceniu pewnego czasu mogłem sobie spokojnie biegać jak chciałem. Skille do danych postaci typu łowienie ryb, czy robienie fotografii były dosłownym wrzodem na dupie, bo w ogóle w grze to nie pomagało. Najlepszy skill ma Gladious, ale żeby go zrobić to trzeba dużo biegać. Po walce jest szansa na zdobycie rzadkich rzeczy. Po poświęceniu i daniu jeszcze 999 AP, dostawałem dwa przedmioty, co mocno zmniejszało mi czas potrzebny do zdobycia odpowiedniej ilości rzeczy, by móc stworzyć magię na szybkie level.

Chocobosy w tej części zostały też zdewaluowane. Tak naprawdę to może raz jeździłem na tym kurczaku po czym stwierdziłem, że autem jest szybciej, a kawałek można sobie dojść. No i największym minusem jest to, że gra nic nie tłumaczy. Dosłownie nic. Nigdy nie sądziłem, że poświęcę 30 minut na złowienie pierwszej ryby w Finalu, bo kompletnie nie wiedziałem, jak się łowi ten zacny gatunek i w ogóle nie czułem, że czas tracę.
To samo było z tworzeniem magii na początku kompletnie nie mogłem dojść o co chodzi z tym. Grę oceniam obiektywnie i pomimo tych minusów nie umniejsza to jednak całości i moim zdaniem zasługuje na 10/10.
Ta gra sama się przed tym broni moim zdaniem (ponadto jestem fanem Finala więc nie powinno to jednak nikogo dziwić).

Trofea w tej grze nie są trudne. Są one czasochłonne, ale trudne nie są. Jedynie, co mnie zdenerwowało w tej grze, to niektóre durne sidequesty, których łącznie jest 120, a trzeba zrobić ich aż 80. Generalnie sidequesty polegały na tym - pójdź do punktu A pozbiera/zabij/daj przedmiot/znajdź przedmiot/zrób zdjęcie. I tak 80 sidequestów trzeba zrobić.
Upierdliwe są też trofea za skille postaci zwłaszcza fotografie oraz łowienie ryb, ponieważ jest to nudne. Natomiast dungeony, gdzie są bronie i trzeba się nie raz namęczyć, mnie się podobały.

Reszta albo jest prosta lub wpada za przejście danych chapterów. Ostatnie trofeum, ten Amentoise to chyba najlepszą metodą jest założenie pierścienia dopakowanie magii, stanie sobie na środku i trzymanie kółka, a gdy magia się skończy to należy trójkąt przetrzymać, by postać się teleportowała w miejsce, gdzie szybko się mana odnawia.

Platynę oceniam na 3/10 bo naprawdę tam nic trudnego nie ma, tylko trzeba poświęcić na to czas.